Duch mój
zamieszkał wyludnione miasta
I widmem nędzy
przepala swe oczy —
duch mój gdzieś
w dale bezimienne kroczy,
jak pogrzeb
wynoszący trędowatych z miasta
Tadeusz
Miciński, Duch mój zamieszkał...
PROLOG
Chłopak siedział po turecku
na jednym z kamiennych, zaniedbanych grobów na starym Cmentarzysku Old Burying
Point.
Nagrobek pod nim był zimny
i nieprzyjemny tak samo jak on sam się czuł. Jaki był.
Jego zimny wzrok utkwiony
był w dużej, marmurowej figurze anioła. Rzeźba wydała się mu żałośnie irytująca
- jak zwykle anioł przypomniał chłopca z burzą lokowanych włosów i białej
szacie do ziemi i oczywiście w gołych stopach. Zanim rozciągały się jego
kamienne skrzydła. Na twarzy wypisany miał głęboki smutek jakby żałował
zmarłego który pod nim spoczywa.
Nigdy nie mógł zrozumieć po
co ludzie robią z grobów bliskich szopki. Po co tysiąc świec i milion kwiatów,
po co figurki i zdjęcia przecież temu zmarłemu to i tak obojętne. Go nie
obchodzi co postawią mu na grobie bo on nie żyje.
Rodzina i przyjaciele robią
to bo są samolubni bo oni chcą za trzymać zmarłego przy sobie, bo dopiero po
śmierci widzą że kochali tę osobę która odeszła. Przynoszą kwiaty i palą świece
że by pokazać że kochają i pamiętają ale już jest za późno. Robią to też na
pokaz, by wszyscy widzieli ich miłość i rozpacz po starcie.
Ale jego rodzice nie robią
nawet tego. Bogaci i zakłamani ludzie dla których liczą się tylko kasa i status
społeczny. Po jego śmierci matka nawet nie uroniła łzy a ojciec nie raczył
nawet wyjść z pracy kiedy jego najstarszy syn odszedł.
Ale na pogrzebie matka
szlochała a ojciec...ojciec udawał zrozpaczonego.
Po jakże hucznym i
teatralnym pogrzebie matka poszła na zakupy i wydała kilka tysięcy dolarów ojca
na coś czego nie potrzebowała a ojciec wrócił do firmy, do swojej sekretarki.
Kopiąc kamień wstał z
nagrobka i przeszedł przed cmentarz do nowej części gdzie znajdował się jego
grób. Nowy marmurowy i błyszczący z zdjęciem.
Przykucnął przed grobem i
zebrał z niego kilka liści rzucając je na bok. Od tak dawna nikt tam nie był.
Nikt nie przechodzi, nie odwiedza, nie pamięta. Od śmierci minęło dwadzieścia długich lat a jego matka tu nie przyszła.
Kwiaty od pogrzebu
zamieniały się w kompost a te które były z plastiku były brudne od błota.
Podszedł do tablicy i
przejechał ręką po złotych napisach
Justin
Bieber
ZMARŁY: 28.03.1996r.
ŻYŁ 20 LAT
Chłopak usłyszał kroki na
ścieżce cmentarnej jeszcze raz spojrzał na grób po czym rozpłynął się w
grudniowym powietrzu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz